Polski świat motoryzacji obiegła wiadomość o projekcie ustawy, która miałaby umożliwić samorządom niewpuszczanie do określonych stref miasta nieekologicznych samochodów. Chodzi o pojazdy niespełniające norm Euro 4 lub Euro 5, czyli większość wyprodukowanych przed 2005 rokiem.
Pomysł zakłada, ze samorządowcy mogliby wydzielić na terenie miasta specjalne strefy. Wjazd do nich mieliby tylko ci kierowcy, których samochody spełniają normy emisji spalin Euro 4 lub Euro 5, a także osoby zamieszkujące dany obszar.
Przypomnijmy, pierwsza z tych norm została wprowadzona w 2005, a druga w 2009 roku. Oznacza to, że wszystkie samochody wyprodukowane w ciągu ostatniej dekady, spełniają te wymogi. Problem pojawia się jednak ze starszymi pojazdami. A tych, jak się okazuje, nie brakuje.
Średni wiek pojazdów zarejestrowanych na terenie naszego kraju wynosi bowiem 15 lat. W trakcie badania diagnostycznego, kierowca, którego pojazd spełniałby wymagane normy emisji spalin, otrzymywałby naklejkę, dzięki której mógłby wjechać do wydzielonej strefy. Za wjazd do takiego obszaru bez niej, groziłby wysoki mandat.
Wszystko po to, by – jak mówią pomysłodawcy – ograniczyć emisję spalin w polskich miastach. Tymczasem specjaliści, a także ekolodzy (którzy teoretycznie najbardziej powinni popierać takie rozwiązania) są zaskoczeni. Twierdzą, że wprowadzenie tego typu regulacji musi odbywać się długofalowo i obejmować m. in. inwestycje w infrastrukturę (np. parkingi) oraz komunikację miejską. Zbyt szybkie zmiany mogą bowiem doprowadzić do znaczenego utrudnienia życia np. osobom pracującym w strefach, które zostaną wydzielone.