TCO to całkowity koszt posiadania np. służbowej floty. Składa się na niego nie tylko zakup samochodu służbowego, ale także jego ubezpieczenie, serwisowanie oraz ewentualne straty związane z przestojami (np. w czasie przeglądu lub likwidacji szkody). W TCO ujmuje się także koszty zatrudnienia pracowników, którzy mają się zajmować flotą. Jest to więc bardzo ważny wskaźnik dla wszystkich przedsiębiorstw, które planują zakup aut służbowych.
TCO to skrót od total cost ownership (całkowity koszt własności). Wylicza się go w wielu branżach. My przyjrzymy się jednak tylko TCO samochodów służbowych.
Planując pozyskanie lub rozbudowę firmowej floty, pierwsza rzecz, która często nas interesuje, to koszty zakupu aut służbowych. Należy jednak pamiętać, że to tylko jedna (bardzo ważna) składowa TCO. Wybierając pojazdy dla firmy, warto zainwestować w dobre marki, by oszczędność przy zakupie nie odbiła się później czkawką w postaci kosztów serwisowania. Innym ważnym wskaźnikiem jest np. spalanie, które ma ogromne znaczenie w przypadku dużych firm. Łatwo bowiem policzyć, że przy 30 autach, które pokonują dziennie 100 km, każdy litr benzyny kosztuje firmę około 165 zł dziennie, co w przełożeniu na miesiąc daje 3.300 zł. W sektorze MSP te wartości są oczywiście niższe, jednak też warto wziąć je pod uwagę. Dodatkowo duże przedsiębiorstwa utrzymują komórki zajmujące się obsługą floty. W małych zadania takie podejmują najczęściej pracownicy-użytkownicy.
Wyliczając TCO należy też wziąć pod uwagę koszty pośrednie których nie da się tak łatwo oszacować. Najlepiej obrazuje to właśnie przykład utrzymania floty w małej lub średniej firmie. Pracownik, który sam musi zadbać o to, by wymienić opony, pojechać na przegląd, odstawić auto do mechanika, itd., nie zajmuje się w tym czasie swoimi podstawowymi zadaniami. Koszty wszystkich tych usług pokrywane są najczęściej z budżetu przedsiębiorstwa, ale (co zasygnalizowano powyżej), należy doliczyć do nich także właśnie koszty pośrednie. Czyli np. fakt, że sprzedawca przez określony czas nie sprzedaje, dostawca nie dostarcza, itd. A to odbija się z kolei na spadku przychodów firmy.
Przedsiębiorstwa z sektora MSP najczęściej nie mają tak dużej floty, ani tak wysokich dochodów, by pozwolić sobie na stworzenie działu zarządzania samochodami służbowymi, by jak najbardziej obniżyć koszty pośrednie. Co więcej, wyliczenie TCO jest bardzo trudne, ponieważ nigdy nie da się do końca przewidzieć wszystkich mogących się zdarzyć awarii czy stłuczek. Stąd zaplanowanie budżetu ma raczej charakter szacunkowy.
Dlatego na Zachodzie coraz bardziej popularne staje się zewnętrzne zarządzanie flotą. Realizowane jest np. w ramach wynajmu długoterminowego. Na czym polega? Firma wypożycza potrzebne jej samochody i płaci za to określoną w umowie stawkę miesięczną. Jedyny dodatkowy koszt wiąże się z tankowaniem. Cała odpowiedzialność związana z utrzymaniem floty spoczywa natomiast na jej właścicielu, czyli wypożyczalni. To on z własnych środków i zasobów zobowiązany jest do likwidacji szkód, dokonywania napraw, przeglądów, itp. Rozwiązanie to pomaga więc bardzo stabilnie zaplanować budżet, a przede wszystkim odciążyć pracowników. W Polsce znane jest też pod nazwą full service leasing.